sobota, 9 marca 2013

Historia Collage'u

Cześć. Dawno mnie tutaj nie było. Postanowiłam zmienić to opowiadanie.
Będę je wstawiać w częściach. Końca nadal nie mam. Mam nadzieję, że ta wersja
jest na większym poziomie niż ta ostatnia.
Zachęcam do czytania i komentowania ; )

  


  American West College to szkoła słynąca z najlepszych uczniów w Stanach Zjednoczonych. Aby się do niej dostać naprawdę trzeba włożyć w to sporo pracy. Tak właśnie swoje życie poświęciła Elizabeth. Z radością otworzyła pierwszy list z tej szkoły z wiadomością o przyjęciu jej do tego collage'u. Nauka tam nie należała do prostych czynności codziennego polskiego gimnazjum. Tutaj nauka jest na najwyższym poziomie. Szkoła jest jedną z najbardziej wiarygodnych szkół w USA. Jest dość duża. Pokoje są na dwóch piętrach: osobno dziewczyny, osobno chłopcy. Reszta budynku jest wyposażona w jedną z najlepszych pracowni medycznych w kraju. Stołówka zawsze podawała świeże ale i z górnej półki jedzenie. W samej szkole znajdowały się szafki. Każdy uczeń miał swoją. Ten college to istny raj ale pomimo wszystko trzeba było się uczyć, chociaż w takich warunkach to sama przyjemność.
    Pierwszego dnia Catherine obudziła się pierwsza. Spojrzała na budzik. Dochodziła siódma. Zrywając się na równe nogi szybkim krokiem podeszła do łóżka Elizabeth i szarpała ją za ramię mówiąc:
- Wstawaj wstawaj! To pierwszy dzień szkoły, a my już zaspałyśmy. Za 30 minut zaczynają się lekcje!
To samo zrobiła podchodząc do Alice. Dziewczyny po chwili wstały i zaczęły od ubioru. W tym samym czasie Alice jak i Elizabeth stały przy szafie biorąc swój mundurek – spódniczka w kratkę, białe podkolanówki, biała koszula, czerwony krawat, granatowa marynarka i czarne półbuty zapinane na pasek. Przebrały się jak najszybciej potrafiły. Catherine ciągle poganiała swoje współlokatorki. Dziewczęta poszły do łazienki aby umyć zęby i delikatnie podkreślić swoje piękno. 4 minuty przed lekcjami udało im się zejść na piętro, gdzie odbywały się pierwsze zajęcia. Plan był mało napięty.
- Dzisiaj tylko mamy medycynę, historię sztuki, astronomię i geografię. Skończymy jeszcze przed obiadem – odrzekła Alice do reszty koleżanek patrząc na plan, który jeszcze wczoraj umieściła w piórniku.
Medycyna minęła dość szybko z sympatycznym doktorem Crouche. Historia sztuki to chyba najnudniejsza lekcja, na której można było trochę odpocząć i pospać. Nikt w szkole nie lubił monotonnego prowadzenia zajęć przez Andy’ego Burn’a. Sam nauczyciel był dość stary i niedowidzący. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że nikt go nie słucha. Najciekawsze lekcje okazały się z astronomii. Szkoła była wyposażona w planetarium gdzie prowadzono zajęcia. Uczniowie zazwyczaj byli zwolennikami tego przedmiotu, a zaraz po nim była medycyna.
- Już po dwunastej – powiedziała Katherine do Alice i Elizabeth wychodząc z planetarium - Jeszcze tylko geografia i mamy wolne! Z uśmiechem na twarzy dziewczyna ruszyła długim, ale dość szerokim korytarzem w kierunku pracowni geograficznej, a za nią poszły jej nowo poznane koleżanki, z którymi dzieliła pokój. 
 Elizabeth usiadła w drugiej ławce pod oknem z Alice. Słońce wtedy bardzo świeciło na jej twarz. Chwilę po dzwonku wszedł nauczyciel - Pan Collins. W pierwszej chwili Elizabeth nie zwróciła na niego uwagi ale, gdy tylko zaczął się przedstawiać uczennica podniosła głowę do góry i spojrzała    na niego lekceważącym wzrokiem. Już na pierwszej lekcji Pan Collins zwrócił uwagę na uczennicę w drugiej ławce, która nieustannie gada i zakłóca mu pracę na lekcji.
- Panna Moore. Widzę, że Pani taka rozgadana. Zapraszam do mapy. Pokaże Pani całej klasie wszystkie kontynenty, może to chociaż uciszy Panią na chwilę.
Spojrzał na nią ironicznym wzrokiem i uśmiechnął się robiąc jej tym na złość. Elizabeth spojrzała na Alice i wstała ze swojego miejsca i podeszła do mapy jak prosił nauczyciel. Pokazując na mapie poszczególne kontynenty omawiała jak się nazywają. W tym momencie wykazała się niezwykłą wiedzą
- Ameryka Północna i środkowa liczy 23 państwa m.in. Barbados, Dominikana, Kuba, Meksyk, Saint Lucia. Ameryka Południowa znajduje się pod Ameryką Północną. Jest stosunkowo mniejsza od Ameryki Północnej dlatego liczy tylko 12 państw w tym Argentynę, Boliwię, Brazylię, Chile, Gujanę. Za oceanem Atlantyckim znajduje się Europa licząca 44 państwa w tym stolicę Kościoła – Watykan. Europa jest połączona z Azją. Państwem, które należy do obu kontynentów jest Rosja chociaż większość jej powierzchni znajduje się na ziemi azjatyckiej.
Nauczyciel nie sądził, że Elizabeth ma taką wiedzę na temat państw w danym kontynencie. Z zaciekawieniem patrzył na dziewczynę, która najwyraźniej sobie nie przeszkadzała i ciągnęła dalej.
- Jak już wspomniałam o  Azji, liczy ona 47 państw nie wliczając Rosji. Pod Europą jak i Azją znajduje się Afryka uznawany również jako trzeci świat ze względu na warunki klimatyczne: częste susze czy powodzie. 53 państwa stanowi Afrykę. Najmniej znane są jednak Erytrea, Gabon, Mauritius, Suazi, Burkina Faso. Prawie w każdej fladze państw Afryki dostrzegamy kolor zielony. Najmniejszym kontynentem uważanym również za wyspę jest Australia i Oceania, w której w skład wchodzą państwa takie jak Australia, Fidżi, Kiribati, Mikronezja, Nauru, Nowa Zelandia, Palau, Papua- Nowa Gwinea, Samoa, Tonga, Tuvalu, Vanuatu, Wyspy Marshalla, oraz Wyspy Salomona.
       Po ostatnim zdaniu Elizabeth spojrzała na profesora, który jak widać oniemiał z wrażenia. Po chwili wydobył z siebie głos i pstryknął długopisem, którym bawił się od chwili kiedy Elizabeth zaczęła swoją przemowę.
- Widzę, że znasz się na państwach danych kontynentów, ja jednak prosiłem o wskazanie ich na mapie, a nie wykazywanie się wiedzą Panno Moore. Proszę siadać na miejsce i nie odzywać się jeżeli nie jest to na temat.
Dupek! – Pomyślała Elizabeth. Z naburmuszoną miną usiadła w swojej ławce nie odzywając się do końca lekcji.
Po skończeniu zajęć Elizabeth, wraz z Catherine i Alice poszły na jadalnię w celu zjedzenia lunch ’u. Stały dobre 20 minut w kolejce ale, gdy tylko dostały posiłek udały się do stolika gdzie były 4 miejsca wolne, a pozostałe 4 były zajęte.
- Tutaj jest wolne? – zapytała Alice nieznajomych jej uczniów
- Tak, proszę siadać – odrzekła jedna ze studentek. Wyglądała na starsza od dziewczyn o jakieś 2 lata. Miała długie brązowe włosy i zielone oczy. Miała bardzo sympatyczną twarz. Dziewczęta zajęły wolne miejsce. I zaczęły jeść rozmawiając o pierwszym dniu w szkole.
- Jak wam się dzisiaj podobało? – zapytała pierwsza Catherine
- Było świetnie! Zwłaszcza astronomia – odparła Alice
Obie spojrzały na Elizabeth, której wzrok był gdzieś daleko zapatrzony w nauczyciela, który zbliżał się do ich stolika.
- Po prostu wyśmienity – odrzekła przez zęby Elizabeth, wciąż patrząc na postać, która właśnie podeszła do nich.
Profesor Collins spoglądnąwszy na każdą z nich zapytał z uśmiechem:
- Można się dosiąść? Wszędzie wszystko pozajmowane.
- Czyżby? Akurat nasz stolik tak wołał „Przyjdź do nas!” – odrzekła desperacko Elizabeth. – jest już po zajęciach. Przyszedł Pan psuć mi humor?
- Ależ nie, chciałem tylko się przysiąść i zapytać jak minął pierwszy dzień w szkole. – Nauczyciel spojrzał na Elizabeth, a potem na Alice i Catherine.
- Jasne, Obawiam się, że dzień byłby bardziej udany gdybym Pana nie poznała! – powiedziała stanowczo Elizabeth. Wzięła swój lunch i wyszła. Przyjaciółki spojrzały na nią ze zdziwieniem ale nie poszły za nią.

2 komentarze:

  1. Historią samą w sobie jestem oczarowana. Uważam jednak, że w niektórych momentach jej opisy przeżyć mogłyby być dłuższe. Koncepcja bardzo mi się podobała. Chyba lubię zakazane romanse, ale nigdy nie było mi dane posiadać talowego nauczyciela! Weny ci życzę S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo. też myślałam o większym rozwinięciu ale nie wiem czy wiedziałabym co pisać i nie chcę też zanudzić czytelnika

    OdpowiedzUsuń