Rozdział IV
Elizabeth obudziła się słysząc dźwięk budzika. Nie spojrzała
na nic tylko wyciągnęła rękę z pod kołdry i rąbnęła w budzik odwracając się na
prawy bok.
- Wstawaj śpiochu! – Powiedziała Alice siedząca na swoim łóżku i czesząca swoje włosy.
- Wstawaj śpiochu! – Powiedziała Alice siedząca na swoim łóżku i czesząca swoje włosy.
- Dajcie mi spokój ja chce spać! – odrzekła z pod kołdry
Elizabeth
- Jedziemy dzisiaj do teatru, zapomniałaś?
- No tak, już wstaję
Dziewczyna wstała i
zaspanym wzrokiem podeszła do szafy by wybrać sukienkę na spektakl. Postanowiła
wziąć tę czerwoną przewiązaną czarnym paskiem, którą dostała od rodziców na
urodziny.
Godzinę później przed wejściem do collage’u
Cała grupa zebrała się, by wyruszyć do teatru. Profesor Burn, wraz z profesorem Collinsem już tam byli. Andy sprawdzał obecność, gdy drzwi prowadzące do budynku otwarły się. Wyszła z nich Elizabeth w czerwonej sukience. Miała pofalowane włosy i delikatnie podkreśloną urodę. Jej szpilki nie mierzyły więcej niż siedem centymetrów.
- Wygląda prześlicznie – pomyślał profesor Collins patrzący na uczennicę, która właśnie z pełnym wdziękiem schodziła po schodach. Po zajechaniu na miejsce uczniowie dostali bilety, aby usiedli w wyznaczonym miejscu. Alice, wraz z Catherine siedziały między Elizabeth a Josh’em. Martin siedział w loży po lewej stronie skąd miał świetny widok na prawą lożę, w której siedziały jego uczennice z kolegą. Nie ukrywał tego, że sam by chciał być na miejscu Josh’a, który mógł swobodnie bez podtekstów usiąść z koleżankami. Po spektaklu wszyscy obecni na Sali kierowali się do drzwi. Elizabeth również chciała przecisnąć się przez wyjście. Za nią był profesor Collins ale nie przywiązywała do tego większej wagi, w końcu był tłum ludzi i każdy chciał wyjść. Martin delikatnie objął w tali dziewczynę. Trwało to kilka sekund. Nie chciał, by ktoś z obecnych zwrócił uwagę na to co przed chwilą zrobił. Elizabeth nie zareagowała na tego typu zaczepkę. Poczuła, że ktoś ją obejmował ale chyba nie chciała wiedzieć kto to był.
Godzinę później przed wejściem do collage’u
Cała grupa zebrała się, by wyruszyć do teatru. Profesor Burn, wraz z profesorem Collinsem już tam byli. Andy sprawdzał obecność, gdy drzwi prowadzące do budynku otwarły się. Wyszła z nich Elizabeth w czerwonej sukience. Miała pofalowane włosy i delikatnie podkreśloną urodę. Jej szpilki nie mierzyły więcej niż siedem centymetrów.
- Wygląda prześlicznie – pomyślał profesor Collins patrzący na uczennicę, która właśnie z pełnym wdziękiem schodziła po schodach. Po zajechaniu na miejsce uczniowie dostali bilety, aby usiedli w wyznaczonym miejscu. Alice, wraz z Catherine siedziały między Elizabeth a Josh’em. Martin siedział w loży po lewej stronie skąd miał świetny widok na prawą lożę, w której siedziały jego uczennice z kolegą. Nie ukrywał tego, że sam by chciał być na miejscu Josh’a, który mógł swobodnie bez podtekstów usiąść z koleżankami. Po spektaklu wszyscy obecni na Sali kierowali się do drzwi. Elizabeth również chciała przecisnąć się przez wyjście. Za nią był profesor Collins ale nie przywiązywała do tego większej wagi, w końcu był tłum ludzi i każdy chciał wyjść. Martin delikatnie objął w tali dziewczynę. Trwało to kilka sekund. Nie chciał, by ktoś z obecnych zwrócił uwagę na to co przed chwilą zrobił. Elizabeth nie zareagowała na tego typu zaczepkę. Poczuła, że ktoś ją obejmował ale chyba nie chciała wiedzieć kto to był.
Na następnej lekcji geografii Elizabeth razem z Sofią
oglądały katalog kosmetyków. Lekcja już się zaczęła, a dziewczyny zbytnio się
tym nie przejęły. Collins pełen zaciekawienia podszedł do ławki Sofii.
Uczennica widząc zbliżającego się nauczyciela podała katalog Elizabeth, aby
schowała go pod książką
- Co ty tam trzymasz? – zapytał nauczyciel z uśmiechem.
Dziewczyna wzięła zeszyt z geografii Elizabeth i pokazała
nauczycielowi
- Ja pytam Elizabeth co ukrywa pod książką.
Collins chciał podnieść książkę dziewczyny, aby dowiedzieć
się czym uczennice zajmują się na lekcji. Elizabeth nie chciała puścić. Martin
celowo położył rękę na książce w taki sposób, aby dotknąć dłoni uczennicy
całkiem przypadkowo. Po chwili szarpania się Collins wytargał katalog i wziął
go ze sobą, aby położyć go na biurko.
- Może zamówić coś panu na wolniejszy porost brody? –
Zapytała Sofia nauczyciela
Collins zaśmiał się pod nosem i przeszedł do lekcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz