Drodzy czytelnicy już nie wiele zostało nam do końca postaram się pociągnąć do XX rozdziału w najgorszym wypadku zostanie XVIII. Miłego czytania :)
Amare
Rozdział XIII
Następne
dni były zwykłe i bez większych emocji. Lekcje się kończyły a Martin
przesiadywał w pokoju dziewcząt gdzie mieszkała jego ukochana .Zbliżał się już
koniec roku szkolnego, a Elizabeth miała wrócić na czas wakacji do domu. Całe
dwa miesiące bez Martina wydawały się dla niej wiecznością. Po kolejnej
geografii Martin podszedł do Elizabeth i zapytał:
- Mógłbym Cię prosić byś podeszła ze mną
na salę gimnastyczną?
–
Nie ma problemu tylko troszkę się śpieszę....
Jutro mam sprawdzian z medycyny.
- Wiesz, że
zawsze możemy pouczyć się razem. Pomogę ci poza tym myślę, że nie zejdzie nam
tam długo
- No dobrze, ale jak dostanę jedynkę to z twojej winy –
uśmiechnęła się do niego
- Na pewno nie dostaniesz – odwzajemnił jej uśmiech.
W drodze na salę gimnastyczną
- Do czego ty mnie tak właściwie potrzebujesz? – zapytała z
ciekawości
- Za niedługo, a dokładnie w piątek odbędzie się na hali
bankiet dla nauczycieli i potrzebuję kogoś kto nadmuchałby balony
- ale ja sobie sama nie poradzę
- spokojnie. Pomogę ci – odpowiedział Martin
Gdy tylko
doszli w prawym rogu sali było pełno balonów. Jednak nie to przykuło jej uwagę.
Z boku hali znajdował się stolik. Był przykryty białym obrusem. Widniały na nim
świeczki. Były nakryte dwa talerze, kieliszki, a obrus był obsypany płatkami
czerwonych i różowych kwiatków. W pomieszczeniu panował półmrok. Elizabeth nie
spodziewała się tego.
- czy my czasem nie mieliśmy zająć się balonami?
- to był tylko pretekst żebyś tutaj przyszła
- świetnie to sobie wymyśliłeś – spojrzała na niego ze
złością ale jednocześnie z wdzięcznością.
- jesteś na mnie za to zła?
- oczywiście, że nie. Jestem wręcz zachwycona!
Uradowana
dziewczyna poszła w kierunku stolika. Zaraz za nią ruszył nauczyciel.
Wyprzedził ją i odsunął krzesło by mogła usiąść. W tle leciało Apologize zespołu Timbaland. Atmosfera była dość przyjemna i romantyczna. Para
rozmawiała, śmiała się, aż w końcu Martin podszedł do Elizabeth wyciągając
przed nią prawą dłoń i poprosił ją do tańca. Uczennica spojrzała mu w oczy, położyła
delikatnie rękę na jego dłoni i poszła
razem z Collinsem na środek parkietu. Położyła taktownie głowę na jego
ramieniu, a ręce dała za jego szyję. Profesor objął ją w talii. Tańczyli nie
zamieniając ze sobą ani jednego słowa. Gdy piosenka dobiegała końca odchylił
się trochę by spojrzeć jej w oczy. Powoli zaczął ją całować. Były to głębokie
pocałunki. Serce biło im coraz szybciej. Martin powoli dotykał ją coraz wyżej,
ona rozkoszowała się każdą z chwil. Nie myślała o niczym, korzystała z chwili.
Miała taką ochotę właśnie teraz pokazać Collinsowi jak mocne jest jej uczucie.
Zaczęła rozpinać jego koszulę. On rozpinał jej spodnie. Ona męczyła się z Jego
paskiem od spodni, on pomógł jej nie przestając całować jej ust. Oboje padli na
pobliskie materace. Ona na dole, a on na niej. Ściągnął jej bluzkę. Był coraz
bardziej pobudzony. Miał coraz to większą ochotę na nią. Jej uczucia były dość
podobne. Miała ochotę czuć jego bliskość w ten sposób w jaki wcześniej tego nie
czuła. On odpiął jej stanik jedną ręką,
drugą zaczął ją dotykać. Nieustannie się całują. Ona ściąga jego bieliznę, po
chwili to on ściąga bieliznę jej. Są już przed sobą całkiem nadzy, ale nie
przeszkadzało im to. W tej chwili nie ich nagość była ważna, ale to, że mieli
siebie nawzajem właśnie w tym momencie. Zrobili to. Elizabeth właśnie przeżyła
swój pierwszy raz z mężczyzną starszym o 17 lat.
Leżąc na materacu tuż obok Elizabeth Martin zapytał:
Leżąc na materacu tuż obok Elizabeth Martin zapytał:
- to co tam miałaś na tą medycynę? Może stosunki między
samcem, a samicą? – zaczął się śmiać. Elizabeth również uważała to za dosyć
śmieszne i dołączyła do niego.
Między innymi za to poczucie humoru tak bardzo go kochała.
- Kim właściwie dla
Ciebie jestem? Kolejną uczennicą do kolekcji? – zapytała po chwili ciszy
–
Jakiej kolekcji o czym Ty mówisz?
–
Nie udawaj, że jestem tu pierwsza przecież oboje
dobrze wiemy, że masz swoje wybranki w każdej klasie
–
Przysięgam, że
nikogo wcześniej tu nie było ani w żadnym innym miejscu ze mną. Jesteś
pierwsza i nie żałuję tego. Bo jesteś wyjątkowa. Już od pierwszej lekcji
zwróciłaś moją uwagę. Twój uśmiech był taki delikatny, kobiecy tylko nie
wiedziałem, czy mogę się zbliżyć poza tym rozmawialiśmy już o tym. Ty dalej
żyjesz tymi plotkami na mój temat?
–
Ja z początku byłam bardzo negatywnie nastawiona
do Twojej osoby po tych plotkach jakie krążą...
–
Naprawdę wierzyłaś w to, że taki jestem?
–
Nie znałam Cię....
–
A teraz znasz?
–
Zadaję sobie to pytanie od kilkunastu minut
–
Cieszę się, że jesteśmy tu razem
Elizabeth ubrała się i wyszła. Dostała tylko długi pocałunek
na pożegnanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz