sobota, 28 września 2013

Historia Collage'u rozdział XIII


        Drodzy czytelnicy już nie wiele zostało nam do końca postaram się pociągnąć do XX rozdziału w najgorszym wypadku zostanie XVIII. Miłego czytania :) 
                                                                                                                        Amare                                         

                                                     Rozdział XIII
   
         Następne dni były zwykłe i bez większych emocji. Lekcje się kończyły a Martin przesiadywał w pokoju dziewcząt gdzie mieszkała jego ukochana .Zbliżał się już koniec roku szkolnego, a Elizabeth miała wrócić na czas wakacji do domu. Całe dwa miesiące bez Martina wydawały się dla niej wiecznością. Po kolejnej geografii Martin podszedł do Elizabeth i zapytał:
  -         Mógłbym Cię prosić byś podeszła ze mną na salę gimnastyczną?
                    Nie ma problemu tylko troszkę się śpieszę.... Jutro mam sprawdzian z medycyny.
-          Wiesz, że zawsze możemy pouczyć się razem. Pomogę ci poza tym myślę, że nie zejdzie nam tam długo
- No dobrze, ale jak dostanę jedynkę to z twojej winy – uśmiechnęła się do niego
- Na pewno nie dostaniesz – odwzajemnił jej uśmiech.
W drodze na salę gimnastyczną
- Do czego ty mnie tak właściwie potrzebujesz? – zapytała z ciekawości
- Za niedługo, a dokładnie w piątek odbędzie się na hali bankiet dla nauczycieli i potrzebuję kogoś kto nadmuchałby balony
- ale ja sobie sama nie poradzę
- spokojnie. Pomogę ci – odpowiedział Martin
        Gdy tylko doszli w prawym rogu sali było pełno balonów. Jednak nie to przykuło jej uwagę. Z boku hali znajdował się stolik. Był przykryty białym obrusem. Widniały na nim świeczki. Były nakryte dwa talerze, kieliszki, a obrus był obsypany płatkami czerwonych i różowych kwiatków. W pomieszczeniu panował półmrok. Elizabeth nie spodziewała się tego.
- czy my czasem nie mieliśmy zająć się balonami?
- to był tylko pretekst żebyś tutaj przyszła
- świetnie to sobie wymyśliłeś – spojrzała na niego ze złością ale jednocześnie z wdzięcznością.
- jesteś na mnie za to zła?
- oczywiście, że nie. Jestem wręcz zachwycona!
    Uradowana dziewczyna poszła w kierunku stolika. Zaraz za nią ruszył nauczyciel. Wyprzedził ją i odsunął krzesło by mogła usiąść. W tle leciało Apologize zespołu Timbaland. Atmosfera była dość przyjemna i romantyczna. Para rozmawiała, śmiała się, aż w końcu Martin podszedł do Elizabeth wyciągając przed nią prawą dłoń i poprosił ją do tańca. Uczennica spojrzała mu w oczy, położyła delikatnie rękę na jego dłoni i  poszła razem z Collinsem na środek parkietu. Położyła taktownie głowę na jego ramieniu, a ręce dała za jego szyję. Profesor objął ją w talii. Tańczyli nie zamieniając ze sobą ani jednego słowa. Gdy piosenka dobiegała końca odchylił się trochę by spojrzeć jej w oczy. Powoli zaczął ją całować. Były to głębokie pocałunki. Serce biło im coraz szybciej. Martin powoli dotykał ją coraz wyżej, ona rozkoszowała się każdą z chwil. Nie myślała o niczym, korzystała z chwili. Miała taką ochotę właśnie teraz pokazać Collinsowi jak mocne jest jej uczucie. Zaczęła rozpinać jego koszulę. On rozpinał jej spodnie. Ona męczyła się z Jego paskiem od spodni, on pomógł jej nie przestając całować jej ust. Oboje padli na pobliskie materace. Ona na dole, a on na niej. Ściągnął jej bluzkę. Był coraz bardziej pobudzony. Miał coraz to większą ochotę na nią. Jej uczucia były dość podobne. Miała ochotę czuć jego bliskość w ten sposób w jaki wcześniej tego nie czuła. On odpiął  jej stanik jedną ręką, drugą zaczął ją dotykać. Nieustannie się całują. Ona ściąga jego bieliznę, po chwili to on ściąga bieliznę jej. Są już przed sobą całkiem nadzy, ale nie przeszkadzało im to. W tej chwili nie ich nagość była ważna, ale to, że mieli siebie nawzajem właśnie w tym momencie. Zrobili to. Elizabeth właśnie przeżyła swój pierwszy raz z mężczyzną starszym o 17 lat.
Leżąc na materacu tuż obok Elizabeth Martin zapytał:
- to co tam miałaś na tą medycynę? Może stosunki między samcem, a samicą? – zaczął się śmiać. Elizabeth również uważała to za dosyć śmieszne i dołączyła do niego.
Między innymi za to poczucie humoru tak bardzo go kochała.
-   Kim właściwie dla Ciebie jestem? Kolejną uczennicą do kolekcji? – zapytała po chwili ciszy
                    Jakiej kolekcji o czym Ty mówisz?
                    Nie udawaj, że jestem tu pierwsza przecież oboje dobrze wiemy, że masz swoje wybranki w każdej klasie
                    Przysięgam, że  nikogo wcześniej tu nie było ani w żadnym innym miejscu ze mną. Jesteś pierwsza i nie żałuję tego. Bo jesteś wyjątkowa. Już od pierwszej lekcji zwróciłaś moją uwagę. Twój uśmiech był taki delikatny, kobiecy tylko nie wiedziałem, czy mogę się zbliżyć poza tym rozmawialiśmy już o tym. Ty dalej żyjesz tymi plotkami na mój temat?
                    Ja z początku byłam bardzo negatywnie nastawiona do Twojej osoby po tych plotkach jakie krążą...
                    Naprawdę wierzyłaś w to, że taki jestem?
                    Nie znałam Cię....
                    A teraz znasz?
                    Zadaję sobie to pytanie od kilkunastu minut
                    Cieszę się, że jesteśmy tu razem
Elizabeth ubrała się i wyszła. Dostała tylko długi pocałunek na pożegnanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz