środa, 25 września 2013

Historia Collage'u rozdział IX


Rozdział IX

- Idziemy dzisiaj na imprezę? – zapytała Catherine
- Jasne, tylko nie wiem w co się ubiorę – odpowiedziała Elizabeth
- Proponuję tę tunikę luźniejszą w te ładne wzorki i do tego ciemne leginsy no i delikatny makijaż – pod radziła Alice
- A Ty nie idziesz z nami? – Catherine zwróciła się z pytaniem do Alice, która przeglądała swoją garderobę
- Jasne, że idę. Będzie świetnie! W końcu nie co dzień mamy czas wyskoczyć na imprezę
Po dwóch godzinach solidnej pracy nad swoim wyglądem dziewczyny wyruszyły do „Night of fun”  gdzie odbywała się dyskoteka. Dziewczyny bawiły się super do północy potem wszystko poszło nie po ich myśli co wcale nie wyszło na takie złe.
- Elizabeth! Nie pij tyle! Zaraz nie będziesz wiedzieć co się dzieje – Nakrzyczała na nią Alice siedząca przy barze.
- Daj spokój! To dopiero trzeci drink!
- Nie wydaje ci się, że jak na twój młody wiek to wystarczyły tylko dwa? – wtrąciła się Catherine
-   No dajcie spokój! Macie ochotę to pijcie! Ja wam nie bronię i uszanujcie to, że ja mam ochotę się zabawić!
- No to uważaj żeby ta zabawa na złe ci nie wyszła – odezwała się wkurzona Alice po czym razem z Catherine odeszły od baru by trochę potańczyć.
Po piętnastu minutach wpatrywania się w drinka Elizabeth dostrzegła mężczyznę, który usiadł na krześle obok niej zamawiając krwawą Marry.
- A Panna Moore co robi na takiej imprezie jak ta? – odezwał się mężczyzna
- Bawię się tak samo jak inni, a co nie wolno? – podnosząc głowę Elizabeth zobaczyła twarz mężczyzny. Była to ostatnia osoba, którą chciała teraz widzieć
- No dobrze… Pij sobie ile chcesz tylko przypominam, że w poniedziałek mamy zajęcia i nie będę pobłażliwy – wykrzyczał profesor Collins gdyż była zbyt głośna muzyka.
Elizabeth nie przejęła się zbytnio towarzystwem nauczyciela dlatego nadal siedziała na swoim miejscu i powoli piła drinka
- Może zatańczymy? – Zapytał Collins
- Pan pyta serio?- Zdziwiła się Elizabeth
- Jasne, czemu nie. W końcu nie jesteśmy ba terenie collage’u i możemy robić co nam się podoba.
- Co racja to racja – odparła dziewczyna po czym  zerwała się ze swojego krzesła – To jak? Tańczymy?
Collins również wstał i poszedł na parkiet razem z Elizabeth. Godziny leciały, a dwójka bawiła się bardzo dobrze w swoim towarzystwie. Alkohol zaczął uderzać dziewczynie do głowy. Zaczęły się dość wulgarne tańce z jej strony. Elizabeth nie panowała nad sobą ani nad tym co robi i w dodatku z kim. Collins również był wypity i korzystał z okazji, aby zbliżyć się do pięknej szatynki. Dotykał ją jak tylko się dało. Ich taniec był nie tyle wulgarny co też dynamiczny i wyrażający emocje obojgu z nich. W pewnym momencie ręce Elizabeth dotykały klatki piersiowej profesora. Stała dość blisko niego. Oczy miała podniesione ku górze, aby móc patrzeć na jego brązowe oczy, których i tak nie widziała przy blasku kolorowych świateł. On tylko stał. Nic nie powiedział chociaż jego oczy również patrzyły na nią. Można powiedzieć, że brakowało dwóch centymetrów, aby ich usta się połączyły. Kiedy Elizabeth ocknęła się, natychmiast odeszła od profesora.
- Tu jesteś! – Klepiąc ją po ramieniu wykrzyczała Alice – Wychodzimy już!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz